Nasze historie

Adrianna Raczkowska
Warszawa
Adrianna Raczkowska
Warszawa
Marzec, 2010 rok… wtedy pojawił się ON, aby tak wiele zmienić w moim życiu. Na pewien czas całkiem mnie zaabsorbował, sparaliżował i przestraszył. Szok, a w ślad za nim długotrwały stres i smutek, które towarzyszyły mi jeszcze przez dłuższy czas. Mój młodszy synek dopiero skończył 3 latka, a starszy miał 8 i już wtedy tak dużo dostrzegał i rozumiał… Razem z mężem mieliśmy mnóstwo planów, które NOWOTWÓR zepchnął na dalszy plan. To nie był dobry czas! Nie byłam gotowa na taki cios, z resztą, nikt nie jest na niego gotowy…
Walki z rakiem nigdy nie toczyłam samotnie. Wraz ze mną walczyła cała rodzina i najbliżsi przyjaciele. Przeszłam standardowe leczenie – najpierw usunięcie guza i węzłów chłonnych, potem chemio i radioterapię. Zostałam też poddana leczeniu Tamoksifenem. Mając życzliwe osoby wokół siebie wierzyłam, że zwalczę GO i choroba już nigdy nie wróci. Jednak gdzieś w podświadomości rak ciągle mi towarzyszył. Czułam lęk i ograniczenia. Nie było dnia, abym o NIM nie myślała…
Tak minęło 5 lat. Kiedy poczułam się bezpieczna, wolna i wyleczona koszmar powrócił. Usłyszałam diagnozę – wznowa w tej samej piersi. Przeszłam mastektomię i chemioterapię. Jeszcze w trakcie jej trwania, na badaniu kontrolnym, lekarz dostrzegł niepokojące zmiany w jajnikach. Poddałam się więc operacji ich usunięcia. Ten czas był dla mnie nieopisanie trudny psychicznie i fizycznie. Czułam się słaba, załamana, czasem traciłam nadzieję na wyleczenie. Z drugiej strony, walczyłam zaciekle o siebie, dla siebie i dla moich bliskich.
Dziś z dumą myślę o tym, że się nie poddałam. W warunkach panujących w polskiej służbie zdrowia łatwo jest popaść w rezygnację, depresję, zwłaszcza, gdy nie ma wsparcia i samotnie mierzy się nie tylko z chorobą, ale też z systemem. Ja wsparcie miałam. Wspólnie z bliskimi przechodziliśmy każde badania i wizytę w poradni. Powoli uczyłam się dostrzegać pozytywne strony wynikające z doświadczania choroby. Odczułam jak ważna jest rola psychiki w leczeniu pacjenta, a zwłaszcza jego nastawienie.
Dziś czuję się silna. Wiem, że cokolwiek się wydarzy, dam radę. Jestem nadal w trakcie leczenia, biorę Arimidex. Czekam także na operację rekonstrukcji piersi – chcę wyglądać kobieco i nie odmawiam sobie do tego prawa. Staram się żyć normalnie. Jestem żoną, mamą, pracuję zawodowo. Mam plany i marzenia i… wspaniałych ludzi wokół siebie.
Jestem zwycięzcą.