Nasze historie

Beata Stempniewicz
okolice Opola
Beata Stempniewicz
okolice Opola
Guzka rozpoznałam u siebie sama w 2011 r. Po biopsji odbył się wielogodzinny zabieg usunięcia lewej piersi połączony z jednoczasową jej rekonstrukcją. Później, przez pół roku, byłam poddawana uzupełniającej chemioterpii, a po roku leczenia wróciłam do pracy w pełnym wymiarze i ze świetnym samopoczuciem.
W 2015 r. ponownie odkryłam zmianę w prawej piersi. Powtórzyła się sytuacja sprzed czterech lat – natychmiastowa operacja i uzupełniająca chemia. Okazało się, że dwa guzy były niezależnymi od siebie zachorowaniami. Żaden nie był kontynuacją poprzedniego. Nie zrezygnowałam jednak z pracy i równolegle do operacji i leczenia aktywnie pracowałam – moje L4 obejmowało 4 dni.
Już dość o chorobie.
Co mnie relaksuje i odpręża? Dobre wiadomości od moich studiujących dzieci. Ania jest na IV roku stomatologii w Warszawie, Michał na II roku medycyny w Mediolanie. Ponadto mam liczne zainteresowania i pasje. Zdobię różne przedmioty – szczególnie lubię decupagę, a meble odnawiam metodą shabby chic. Żadnej z tych rzeczy jednak nie sprzedaję, ale chętnie je rozdaję. Uwielbiam szyć – robię np. swetry na zimę, przerabiam tkaniny, których szukam w second hand-ach lub w Internecie. Ostatnim moim dziełem jest np. firanka z babcinych chusteczek do nosa! Kocham uprawiać Ogród (przez duże O!)! Zmieniam, przesadzam, dosadzam, wydaję majątek nie na biżuterie, lecz na cebulki kwiatowe, a dobra motyka cieszy mnie bardziej niż nowe buty. Kocham filmy! Zwłaszcza czeskie, norweskie, duńskie. Moimi ulubionymi filmami, w których mogłabym być dublerką są: Madison County, Żelary, Mandarynki, ale jest ich znacznie więcej! Uwielbiam też prace domowe, jak np. wnętrzarstwo (projektowałam i urządzałam mieszkania moich bliskich), pieczenie ciast (kocham gadżety kuchenne i nie żałuję na nie pieniędzy), upiększanie wnętrza (nie mogę się obejść bez pięknych obrazów – reprodukcji znanych i nieznanych autorów, ale nad wszystko lubię Tancerki Degasa – pewnie dlatego, że sama byłam w balecie przez 3 lata). Czasem lubię też wyciszyć się przy dobrej książce. Uwielbiam stare poradniki dla kobiet z XIX, XVIII wieku – jak gotować, jak dobrać służbę, jak krochmalić ubrania itp…
Jest mnóstwo rzeczy, które chcę zrobić i o których marzę! Na przykład – chciałabym odbyć kilka kursów – gotowania i pieczenia pod okiem dobrego kucharza (lubię zwłaszcza kuchnię staropolską); makijażu – przynajmniej podstaw; profesjonalny kurs decoupage’u, bo jestem samoukiem.
Interesuje mnie wszystko, tylko nie moje rozpoznanie. To jest na ostatnim miejscu, nie warte, żeby się nad tym pochylić. Nie prowadzę bloga, nie lubię o tym rozmawiać, choroba nie jest moim sensem życia i nigdy nie będzie. Nie skupiam się na tym, co boli, tylko na tym jak wyglądać kobieco. Uderzam w klawisze komputera pięknymi, czerwonymi paznokciami, pachnę Signiora Eleganza, piję herbatę z pięknej porcelany w róże. Zapaliłam w kominku, włączyłam światełka, a mój śliczny kot grzeje mi nogi.