Nasze historie

Jolanta Goińska
Romanowa
Jolanta Goińska
Romanowa
O swojej chorobie dowiedziałam się w połowie sierpnia 2011 r. Okazało się wtedy, że mam nowotwór złośliwy sutka. Niecały miesiąc później, bo na początku września, rozpoczęłam trwającą ponad pół roku chemioterapię. Niestety, po jakimś czasie okazało się, że muszę się poddać mastektomii, a kiedy rana się zagoiła, byłam leczona radioterapią przez 6 tygodni. Kolejny etap był równie ciężki – przyszedł czas na hormonoterapię i cały czas pozostawałam pod kontrolą lekarską.
Po trzech latach spotkał mnie kolejny cios, kiedy moje markery oszalały i po szczegółowych badaniach usłyszałam, że mam przerzuty do kości i na wątrobę. Oznaczało to przyjmowanie kolejnych hormonów i… kilka dodatkowych kilogramów . Obecnie moje markery znowu wariują, a my szukamy przyczyny, ale przede wszystkim nie poddajemy się! Walczymy!
Zawodowo nie pracuję, ale oddaje się pracom w gospodarstwie sadowniczym, które prowadzimy wraz z Mężem. Nie pozwalam, żeby choroba wpłynęła na wykonywanie moich obowiązków, sama także prowadzę dom – zupełnie jak wtedy, kiedy byłam zdrowa. W wolnych chwilach oddaje się swoim pasjom – kocham naturę i uwielbiam zajmować się i pielęgnować moje rośliny – niezależnie, czy są domowe, czy ogrodowe. Czasem lubię jednak po prostu usiąść i zanurzyć się w świecie książek albo szydełkować. Zawsze chętnie też spotkam się ze swoimi przyjaciółmi. Ponadto jestem typem kolekcjonera – kolekcjonuję lalki i na dzień dzisiejszy mam ich ponad 650! Są moją pasją i radością, bo każda wiąże się z jakąś chwilą, wydarzeniem lub z osobą. Jednak jakbym miała wybrać moją najbardziej ulubioną pasję – byłyby nią podróże i to niezależnie, czy te bliskie, czy dalekie. Poznawanie nowych miejsc i ludzi jest cudowne!